SYTUACJA PO POWODZI

Minęło już około pół roku od powodzi, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Choć od tamtego czasu wiele się zmieniło na lepsze i życie wróciło prawie do normy, ślady tamtych wydarzeń nadal są obecne.

W szkole wszystko funkcjonuje już prawie normalnie – lekcje odbywają się zgodnie z planem, a nauczyciele i uczniowie starają się nadrobić stracony czas. Nadal nie mamy dostępu do sali gimnastycznej, która wciąż jest w remoncie.

Codziennie wracając do domu mijam miejsca, które wcześniej tętniły życiem, a teraz wciąż noszą ślady zniszczeń. Zniszczone ogrodzenia, drogi czy budynki przypominają mi siłę i potęgę jaką w sobie miał żywioł. Nie jest to coś co łatwo zapomnieć.

Przeżyliśmy już to co najgorsze i aktualnie wszystko idzie w dobrym kierunku, co umożliwia nam złapanie oddechu. Dzięki tej tragicznej sytuacji wiemy, że jesteśmy wytrwali i w razie potrzeby potrafimy się zjednoczyć pomagając sobie nawzajem. Żyjąc w tymczasowych warunkach bez wody i prądu zaczęłam bardziej doceniać moją codzienność, do której wcześniej nie przykuwałam uwagi.

Minęło już wiele miesięcy od tamtej pamiętnej powodzi, która zmieniła nie tylko wygląd naszej okolicy, ale też życie całej szkolnej społeczności. Choć woda dawno opadła, jej ślady wciąż są obecne – może nie w postaci zalanych domów czy zniszczonych budynków, ale w pamięci nas wszystkich.
Pamiętam, jak dzień wcześniej nic nie wskazywało na tragedię która miała nadejść. Wszyscy byli przekonani że nic się nie wydarzy i że to tylko chwilowe deszcze które nic nie mają za sobą przynieść. Ale tak się nie stało. W jednej chwili wszystko stało się miejscem ciszy, zniszczenia i smutku. Świat wyglądał jakby wojna po nim przeszła brakujące budynki które od płynęły pozostałości po domach brak ulic w większości miejsc.
Gdy wróciliśmy, niby wszystko było takie same a jednak nowe. Czuło się jakiś smutek, ostrożność. Nikt o tym głośno nie mówił, ale każdy miał w oczach jedno pytanie: „Czy to znowu może się powtórzyć?”
Mimo trudności powódź pokazała też coś niezwykłego – jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni. Wspólne porządki, zbiórki potrzebnych rzeczy, wzajemna pomoc… to wszystko zbliżyło nad do siebie bardziej niż jakakolwiek lekcja. Dziś, patrząc na odbudowujące się domy oraz działające szkoły, gminy poczty itp. widzę nie tylko zmiany materialne, ale przede wszystkim siłę, która pozwoliła nam przetrwać ten trudny czas.
Szkoła po powodzi to nie tylko budynek – to przede wszystkim wspólnota, która musiała się na nowo odnaleźć, było nas w niej dużo ponieważ szkoła podstawowa została zalana, uczyliśmy się na 2 zmiany, a później wróciło wszystko do normy. I choć wciąż czujemy niepokój gdy pada deszcz, to jesteśmy silniejsi niż wcześniej, bo mamy siebie, a szkoła nas jednoczy i wspiera w dalszych działaniach.

ŻYCIE W SZKOLE PO POWODZI

Po wielu tygodniach nauki w systemie dwuzmianowym nasza szkoła w końcu wróciła do zwykłego trybu pracy. Znowu mamy stały plan lekcji, normalne godziny zajęć i dłuższe przerwy. Te zmiany przyniosły ulgę – codzienność znów stała się przewidywalna, łatwiej jest zaplanować dzień i znaleźć czas na naukę, obowiązki domowe czy po prostu chwilę odpoczynku. W szkole czuć więcej spokoju, mniej stresu, a atmosfera powoli wraca do tej sprzed powodzi.

Mimo tego powrotu do porządku, nie potrafię zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Powódź, która dotknęła nasze miasto, była szokiem. Wciąż pamiętam ten moment, kiedy zaczęły pojawiać się informacje o zalanych ulicach, zerwanych mostach, odciętych miejscowościach. Pojawił się strach – o dom, o bliskich, o przyszłość. Byłam przerażona tym, że żywioł może w jednej chwili zniszczyć wszystko, co do tej pory wydawało się oczywiste i bezpieczne. Czułam się bezradna, obserwując, jak woda zabiera kawałki naszego miasta. To było doświadczenie, które zostawiło w mojej pamięci ślad – nie tylko obrazy zniszczeń, ale też ciężkie emocje, które trudno opisać.

Dziś, kiedy znów chodzimy do szkoły według dawnego planu, w teorii wszystko wygląda „normalnie”, ale w sercu czuję, że wiele się zmieniło. Nadal ogarnia mnie smutek, gdy przechodzę obok miejsc, które zostały zniszczone. Wiem, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia co ja – niektórzy stracili naprawdę dużo. Czasem nachodzi mnie refleksja, że to, co uznajemy za pewnik – dom, szkoła, porządek dnia – wcale nie musi trwać wiecznie.

Powrót do rutyny daje trochę spokoju, ale emocje, które przeżyłam w czasie powodzi, wciąż we mnie siedzą. Strach, który wtedy czułam, czasami wraca – nie jako panika, ale jako ciche przypomnienie, jak bardzo wszystko potrafi się zmienić w jednej chwili. Chociaż jestem wdzięczna, że szkoła znowu funkcjonuje jak dawniej, to jednak wiem, że nie zapomnę tego, co przeszliśmy. Ta tragedia nauczyła mnie pokory i uświadomiła, jak ważne jest docenianie codzienności – nawet tej najzwyklejszej.

Uczeń 2c

Moje odczucia jako uczennicy LO w Lądku Zdroju, Nikola Szczygieł klasa 2b

Powódź w Kotlinie Kłodzkiej to temat, który poruszył mnie bardzo głęboko. Kiedy dowiedziałem się o tej tragedii, poczułem smutek i współczucie dla wszystkich osób, które straciły swoje domy, dobytek, a czasem nawet bliskich. Trudno mi sobie wyobrazić, jak wielką siłą musi być żywioł, który w ciągu kilku godzin może zniszczyć coś, co było budowane przez całe życie.

W szkole rozmawialiśmy o tej tragedii, oglądaliśmy zdjęcia i filmy z zalanych ulic, domów i mostów. Widok był naprawdę poruszający. Uświadomiłem sobie, jak ważna jest pomoc i solidarność w takich momentach. Ludzie, którzy nie znali się wcześniej, zaczęli sobie pomagać, dzielić się tym, co mają i wspierać się nawzajem. To pokazuje, że nawet w najtrudniejszych chwilach potrafimy być razem.

Zaczęłam też bardziej doceniać to, co mam – ciepły dom, bezpieczne miejsce do życia i możliwość chodzenia do szkoły. W takich sytuacjach zdajemy sobie sprawę, jak wiele rzeczy uznajemy za oczywiste, dopóki ich nie stracimy.

Powódź w Kotlinie Kłodzkiej nauczyła mnie też, że trzeba dbać o środowisko i być świadomym zmian klimatycznych, które mogą wpływać na coraz częstsze występowanie takich katastrof. Czuję, że jako młode pokolenie powinniśmy być odpowiedzialni i robić wszystko, co w naszej mocy, aby przeciwdziałać takim wydarzeniom w przyszłości

Moje odczucia w szkole dotyczące powodzi 

 W moim mieście wydarzyła się powódź. Na szczęście mnie i mojej rodzinie nic się nie stało, ale widziałem, jak woda zalała ulice, piwnice i niektóre domy w innych częściach miasta. W szkole dużo o tym rozmawialiśmy. Nauczyciele opowiadali, jak pomagać poszkodowanym i jak zachować się w takiej sytuacji. 

Czułem smutek i współczucie dla tych, których to dotknęło. Było mi przykro widzieć ludzi, którzy musieli opuścić swoje domy. Jednocześnie byłem wdzięczny, że mnie to ominęło. To wydarzenie uświadomiło mi, jak szybko wszystko może się zmienić i jak ważna jest wzajemna pomoc. 

Moim zdaniem w liceum nie widzę żadnych różnic pomiędzy tym co było przed powodzią czy po powodzi jedna rzecz to ubolewam nad utratom sali gimnastycznej, ale widziałem, że robotnicy budowlani ciężko pracują, aby przywrócić ten obiekt do stanu pierwotnego a nauka i moje stopnie jak i zdrowie psychiczne nie uległy zmianie
uczeń klasy 2

 

O odczuciach osobistych w kontekście popowodziowej rzeczywistości szkolnej rzecz we dwunastu zdaniach prozą i stylem felietonu na iście przemądrzałego K. A. przykładzie.

Krótko i na temat. Po 15 września rzeczywistość ta zmieniła się diametralnie, ale… niekoniecznie dla wszystkich. Dla mnie, człowieka widzącego wokół przede wszystkim zaniedbania wynikające z ludzkiej naiwności, przekonania, że „jakoś to będzie”, oczywistym było, że nie ulegnie to zmianie po klęsce żywiołowej. W praktyce nie zmieniło się bowiem nic. Pomimo dozgonnej wdzięczności dla sprawnie działającego zespołu pedagogiczno – dyrektorskiego o anielskiej cierpliwości oraz p. Agaty Kornhauser – Dudy za wielkoduszność, nie mogę stwierdzić, iż stan naszej społeczności się polepszył. Młodzież nigdy nie posiadała szczególnej skłonności do dbania o swoje środowisko, a zatem – czego można się spodziewać? Cudu?

Pan Kierwiński, heroicznie oddelegowany ze stolicy, zakończył już właściwie swoje zadanie, natomiast nasz Zespół Szkół Publicznych powoli podnosi się z kolan. I podniesie się, zapomni o przyczynach kolejnej z kolei wielkiej wody. A ta wkrótce znów powróci, przypomnie o sobie, a wówczas zobaczymy, czy znowu przybędzie do nas osoba hojna i życzliwa tak, jak pierwsza dama.

Niemniej, o ile wystarczy funduszy, niebawem ponownie będzie nam dobrze. Szkoła podstawowa zostanie obdarzona blaskiem, jakiego nigdy dotąd nie zaznała, a „utrzymywane” przez gminę Liceum dalej wypatrywać będzie lepszego jutra, czekając tymczasem aż rozmaite przedmioty przechowywane na strychu nadadzą się do wyrzucenia.

Krzysztof Andrzejczak

 

Moje uczucia po powodzi 

Choć powódź nie zmieniła mojego życia ani samej szkoły, bardzo zmieniło się moje miasto. Po wodzie wiele budynków zostało zburzonych, z czasem coraz trudniej było mi sobie przypomnieć, co wcześniej stało w danym miejscu. Znane ulice nagle wyglądały zupełnie inaczej. Miasto, które dobrze znałam, przestało być takie, jak je pamiętałam.

Jednak mimo wszystko wspominam tamten czas z pewną ciekawością. Chodzenie na popołudniową zmianę do szkoły było dla mnie czymś nowym i zupełnie innym. Rano miałam więcej czasu, mogłam dłużej pospać, spokojnie się przygotować. Sam klimat popołudniowych lekcji był zupełnie inny niż zwykle. To było ciekawe doświadczenie, które wspominam całkiem dobrze.

Mimo że było w tym coś fajnego i wyjątkowego, nikomu takiej sytuacji nie życzę. Powódź to trudne przeżycie, które zostawia po sobie ślad nie tylko na ulicach miasta, ale też w pamięci. Cieszę się, że mogłam zobaczyć, jak wygląda nauka w innych warunkach, ale zdecydowanie wolę spokój i codzienność, do której wróciliśmy po tym wszystkim.

Uczeń klasy 2c

Po powodzi nasza szkoła została zmuszona do pracy w systemie dwuzmianowym, aby pomóc młodszym uczniom z zalanej szkoły podstawowej. Taka organizacja nie spotyka się z entuzjazmem wszystkich – część uczniów i nauczycieli ma trudności z dostosowaniem się do nowego rytmu. Pomimo chęci powrotu do „normalności,” codzienne funkcjonowanie stało się wyzwaniem. Zajęcia są teraz skrócone do 30 minut, a przerwy do zaledwie 5 minut, co sprawia, że materiał trzeba przerabiać w pośpiechu. Choć uczniom podoba się krótszy czas lekcji, w rzeczywistości taki tryb działania znacząco dezorganizuje proces nauczania i ogranicza czas na powtórki i dyskusje.

Codzienność szkolna straciła swój dawny rytm, a krótsze lekcje i brak dłuższych przerw sprawiają, że trudniej jest się skupić i efektywnie przyswajać materiał. Zarówno nauczyciele, jak i uczniowie próbują znaleźć sposób na przystosowanie się do tej nietypowej sytuacji, nieustannie balansując między obowiązkiem a potrzebą zachowania spokoju i stabilności.

J.O 2A

Jak powódź wpłynęła na moją sytuację szkolną? 

Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak wielka tragedia dotknęła nasze miasto i tylu niewinnych ludzi. Myślę, że nikt z nas nie spodziewał się tak wielkiej wody, tak wielkich strat i szkód, które wyrządził nam ten żywioł. 

Sposób nauki przed powodzią odpowiadał mi znacznie bardziej. Niestety ucierpiała w tym wszystkim lądecka szkoła podstawowa przez co wszyscy uczniowie podstawówki zostali przeniesieni do naszego liceum. Zostaliśmy podzieleni na dwie zmiany. Szkoła w trybie dwuzmianowym zdecydowanie nie jest dla mnie. Wychodząc z domu przed godziną 13 i wracając po 17 nie wiem co mogę zrobić z resztą dnia oraz jak połączyć naukę, obowiązki domowe i czas dla siebie z takimi godzinami lekcyjnymi. Lekcje zostały skrócone do 30 minut co mi osobiście nie przeszkadza, lecz jest uważam, że jest to bardzo niekorzystne dla maturzystów, którzy chcieliby się dobrze przygotować do napisania matur.  

Kiedy wychodzę ze szkoły i patrzę na Lądek moją jedyną myślą jest to, aby wszystko już wróciło do normalności i mam nadzieję, że nasze miasto odbuduje się najszybciej jak to możliwe. 

Powódź

Miesiąc temu 15.09.2024 r. Kotlinę Kłodzką dotknęła powódź. Jednym z poszkodowanych miast jest Lądek-Zdrój, w którym znajduje się Liceum Ogólnokształcące. Przez sytuację w gminach Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie, w których m.in. mieszkają uczniowie jak i nauczyciele szkoła była zamknięta przez 3 tygodnie. 07.10.2024 r. Wznowiono naukę, jednak w innym systemie. Cały ZSP uczy się teraz w jednym budynku – budynku liceum, a uczniowie zaczynają lekcje o różnej porze, jako że wprowadzono dwuzmianowy plan lekcji. 1 zmiana rozpoczyna naukę o godzinie 8:00, a 2 o 12:40. Lekcje skrócono z 45 minutowych do półgodzinnych. Taka sytuacja w szkole ma się utrzymywać do 04.10.2024 r., po czym SP wróci do swojego budynku, a lekcje wrócą do porządku sprzed powodzi.

Mi, jako uczennicy klasy 2 liceum obecna sytuacja nie podoba się, zwłaszcza, że moja klasa ma lekcję na drugą zmianę. Wiem jednak, że jest ona konieczna. Na dłuższą metę natomiast taki układ zajęć lekcyjnych zdecydowanie uprzykrzyłby mi życie, ponieważ brakuje mi czasu na naukę, rozwijanie własnych pasji czy odpoczynek.

Skip to content

Ta strona używa COOKIES. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Polityka prywatnosci

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close